Nie wiem jak Wy ale ja bardzo lubię podsumowania końcowo-roczne. Lubię spoglądać wstecz i cieszyć się tym, co się zdarzyło 🙂 Wyciągać wnioski, przeglądać statystyki, odhaczać zrealizowane cele. Jako, że cały rok upłynął mi oczywiście pod znakiem zdjęć, postanowiłam wybrać sobie 12 ulubionych.
Zazwyczaj nie było mi łatwo zdecydować się na konkretne zdjęcia, ale czasem od razu wiedziałam jakie chcę Wam tu pokazać 🙂 Podzieliłam je miesiącami – niech będą takim całorocznym podsumowaniem mojej pracy fotograficznej i mojego rozwoju.
Styczeń – poznawanie Barcelony
Barcelona w styczniu to najlepsze, co może się przydarzyć człowiekowi, który ucieka od polskiego zimna 🙂 Od samego początku naszej przeprowadzki mogliśmy się rozkoszować słońcem, owocami i spacerami bez marznących dłoni.
Luty – oswajanie 🙂
Powiem Wam szczerze, że pierwsze tygodnie po przeprowadzce nie były proste. Strasznie ciężko mi było przyzwyczaić się do nowego otoczenia, warunków, całej tej sytuacji. Wydawało mi się, że nigdy przenigdy nie zrobię tu ładnego zdjęcia 😀 Więcej o tym pisałam w tym poście.
Marzec – uciekanie poza Barcelonę 😉
Tak, w marcu opanowaliśmy Barcelonę do tego stopnia, że zachciało nam się wycieczek poza miasto. Tym sposobem trafiliśmy do Sitges, które od razu trafiło do mojego serca! Ta piękna mieścinka kilkadziesiąt kilometrów od Barcelony stała się ulubionym celem wycieczek z każdym, kto nas odwiedzał 🙂
Kwiecień – przywołujemy wiosnę, a przychodzi lato!
To co mnie bardzo zaskoczyło w Barcelonie, to bardzo powolne nadejście wiosny. Trudno się z niej cieszyć, kiedy całą zimę temperatura nie spada poniżej 15 stopni. Wiosny więc jak na lekarstwo, nie mówiąc o naszym polskim, cudnym, błotnistym przedwiośniu 😉 Pod koniec kwietnia przyszło lato i mogliśmy się już kąpać w morzu. Ale najlepiej wspominamy ciepłe wieczory na dachu naszej kamienicy. Cały taki dzień opisałam w tym poście: Mój dzień godzina po godzinie.
Maj – moja nowa strona!
Ach, napracowaliśmy się z moim chłopakiem nad nią przez wiele dni i nocy. Jestem z niej bardzo dumna – co prawda od maja ciut już się na niej zmieniło, ale tylko na lepsze. Puchnę z dumy, za każdym razem, kiedy słyszę słowa pochwały na jej temat 😉
Czerwiec – piękne śluby!
Jednym z moich ulubionych ślubów w 2016 roku był ten Dominiki i Mateusza – w stylu marinistycznym. Przyznam, że czekałam na niego z niecierpliwością i nie zawiodłam się ani trochę 😉 Było wesoło, wakacyjnie i na luzie, czyli tak jak lubię najbardziej. A cała oprawa marine wyszła tej dwójce jak marzenie!
Lipiec – zwiedzamy Polskę!
Całe wakacje spędziłam w Polsce, ze względu na terminy ślubów, które fotografowałam. Ale udało nam się wyrwać parę dni i pojechać do Łodzi – bardzo lubię to miasto. To jedne z najmilej spędzonych dni tego lata 🙂
Sierpień – ślub za ślubem!
Sierpień był mocno intensywny pod względem ślubnym i tego miesiąca zrobiłam tak wiele zdjęć, że ciężko mi było wybrać to ulubione. Jedną z moich tegorocznych panien młodych była Alina, którą pewnie kojarzycie z bloga DesignYouLife. I to właśnie z Aliną udało mi się nawiązać chyba najbardziej serdeczną więź 😉 Czułam się jak przyjaciel na jej ślubie, a zdjęcia jakie udało mi się zrobić do dziś oglądam z uśmiechem na buzi.
Wrzesień – powrót do Krakowa
We wrześniu miałam mały sentymentalny powrót do Krakowa i jego uroków 🙂 Pomogła mi w tym Julita, która od początku mojej fotograficznej przygody jest moją wielką inspiracją. Szczerze? Każdemu życzę takiej koleżanki po fachu jak ona! No i każde nasze wyjście nie mogło się obejść bez aparatu – ale to chyba jasne.
Październik – wracam do Barcelony!
Powrót w październiku był absolutnie najlepszą ucieczką od szarej jesieni w Polsce 🙂 Udało mi się usiąść z długopisem i spisać wszystkie pomysły na posezonową działalność. Rozkręciłam trochę bloga, który wisiał mi kulą u nogi przez cały ten ślubny okres. I bardzo, bardzo się z tego cieszę, bo uwielbiam tu pisać do Was!
Listopad – robimy sobie długi weekend w Porto
Weekend w Porto był cudowny! Widoki z Mostu Luisa, obłędne zachody słońca i najsmaczniejsze wino to te rzeczy, które zapamiętałam najlepiej. A więcej o Porto pisałam tutaj.
Grudzień – bokehowe szaleństwo czas start!
Od początku grudnia zagościła u nas choinka, więc mogłam się w 100% oddać moim ulubionym zdjęciom z bokehem w tle 😉 Jeśli jeszcze nie wiecie jak się go robi, koniecznie zajrzyjcie tutaj i tutaj! W grudniu oddałam też w ręce mojemu chłopakowi aparat, żeby zrobił mi kilka zdjęć profilowych, których zawsze u fotografa jest deficyt 😉 Wyszły tak piękne, że teraz najchętniej umieściłabym je wszędzie. A już na pewno w tym poście z cyklu Q&A – Wasze pytania do mnie.