Jak wiecie z poprzednich postów od początku grudnia mam przyjemność testować nowy sprzęt Canona – bezlusterkowca EOSa RP. Wiem, że sporo z Was czeka na moją opinię na temat tego aparatu – dostałam sporo wiadomości na Instagramie o to, jak mi się na nim pracuje i czy jestem z niego zadowolona. Przez ten miesiąc zrobiłam nim naprawdę sporo zdjęć, brał udział w dwóch moich sesjach portretowych (portret dynamiczny i portret nocny), udało mi się nawet nakręcić nim krótki film z okresu świątecznego. Chciałabym Wam teraz, obiektywnie, opowiedzieć co mi się w nim spodobało a co jednak nie 😉
Czym ujął mnie bezlusterkowiec Canon RP?
Zacznę od plusów, bo tych jest zdecydowanie więcej – przede wszystkim Canon EOS RP to pełna klatka, ze wszystkimi jej zaletami. Piękna plastyka obrazu, cudowna głębia ostrości przy małych przysłonach, wysoka tolerancja szumów przy podniesionym ISO. To cechy pełnoklatkowej lustrzanki zamknięte w małym, lekkim korpusie. Jak zapewne dobrze wiecie (bo mówiłam o tym nie raz!) fotografuję na sprzęcie Canona od początku mojej fotograficznej przygody – co nie znaczy, że nie miałam do czynienia z innymi markami aparatów. Zawsze jednak wracałam do Canona z poczuciem, że to właśnie aparaty tej marki najpiękniej oddają kolory. Nie jestem fanką zbytniej ingerencji w edycję zdjęć – zawsze staram się robić zdjęcia tak, żeby obróbka nie zmieniała diametralnie ich wyglądu. Tutaj przekonałam się po raz kolejny, że Canon jest w tym zakresie moim ideałem. Sesja z Anią na Bulwarach Wiślanych nie była obrabiana presetami, wystarczyło, że delikatnie podbiłam kolory i dopasowałam odpowiedni balans bieli – a kolory i światło na tych zdjęciach wyszły przepięknie.
Sporą uwagę poświeciłam też autofocusowi, ponieważ jest to jedna z sztandarowych cech, jakimi chwali się producent. I nie kłamie w swoich materiałach reklamowych 😉 AF jest znakomity – szybki i celny, testowany na Live View, w trybie wykrywania twarzy spisał mi się idealnie. Również na sesji nocnej, gdzie oświetlenie było naprawdę słabe, było ciemno i cieżko było znaleźć kontrastowe punkty, które ułatwiłyby ostrzenie. Myślę, że idealnie pokazał to Michał w swoim filmie z pierwszego challenge naszego wyzwania – zostawiam Wam link, zerknijcie tam koniecznie.
Adapter do obiektywów EF i EF-S
Moim numerem jeden w całym tym testowaniu jest na pewno obecność adaptera, który pozwala podpiąć do bezlusterkowca wszystkie obiektywy Canona. Wszystkie, czyli przede wszystkim te dedykowane lustrzankom (z mocowaniem EF i EF-S). Dla kogoś, kto posiada już „szklarnię” Canona będzie to wielka zaleta. Wiem doskonale jak wygląda zakup nowego systemu i ile frustracji może przynieść dokupywanie tych samych ogniskowych, które mamy już w swojej kolekcji, tylko dlatego, że to inna marka i mocowanie obiektywu nie pasuje do korpusu. Cieszę się, że z tym bezlusterkowcem będę mogła fotografować również wszystkimi moimi obiektywami Sigmy, które uwielbiam! Natomiast moim wymarzonym zestawem podróżniczym będzie na pewno Canona RP + obiektyw 50mm 1.8 – ta mała, kultowa już pięćdziesiątka idealnie zarwała się z poręcznym korpusem i w duecie ważą tyle co nic! Taki zestaw można prze wisieć przez ramię i pomaszerować na wakacyjną wycieczkę, w góry, czy na zwiedzanie miasta. Długo szukałam takiego małego odpowiednika mojej wielkiej lustrzanki (fotografuję Canonem 5D mk4 i Sigmą 50mm ART) i cieszę się, że w końcu udało mi się go znaleźć!
Wifi do przesyłania zdjęć na telefon
Kolejna rzecz, na którą zwróciłam uwagę to… funkcja Wifi! Wiem, że może wydawać się to banalne, ale tak naprawdę nie wyobrażam już sobie aparatu przyszłości bez możliwości szybkiego połączenia go z moim telefonem. O tym, jak szybko transferować zdjęcia z aparatu na smartfona pisałam nawet w osobnym artykule i jego popularność mówi sama za siebie. Chcemy zdjęcia tu i teraz, obrabiamy je na telefonach i wysyłam dalej w świat – czy to na Instagram czy do bliskich. Przetestowałam tą funkcję jako jedną z pierwszych i aplikacja działa be zarzutu, szybko i sprawnie przesyłam sobie zdjęcia na telefon, a dodatkowo mogę sterować aparatem i robić zdjęcia z samowyzwalaczem. To powinno zmienić wszystkie nasze wakacyjne zdjęcia z nami w roli głównej!
Czym mnie nie zachęcił ten aparat?
No dobrze, wszystko brzmi jak ideał i prawie takim jest! Ale znalazły się cechy, które trochę bolą przy zakupie 😉 Przede wszystkim słabsza niż w lustrzankach bateria. Mi wystarczyła na ok. 500 zdjęć na sesji (fotografuję w RAW-ach, często w trybie LV, co ma duże znaczenie dla ergonomii baterii). To trochę zbyt mała liczba, żebym spokojnie mogła zabrać aparat na wiekszą sesję czy reportaż ślubny. Wiem, że można wymienić baterię, mieć w zapasie nawet 5 w torbie. Ale ja nie chcę w środku akcji zastanawiać się czy moja bateria zaraz nie padnie, bo zwyczajnie zapomniałam zerknąć na wyświetlacz w jakim jest stanie… Zdaję sobie sprawę sprawę, że mała bateria to kompromis wypracowany w stosunku do małego korpusu i małej wagi aparatu, dlatego nie skreślam absolutnie aparatu tylko przez tę jedną cechę. RP ma również jeden slot na kartę SD a to trochę zbyt mało, jeśli miałabym wybrać się z nim na ślub. Podczas reportażu potrzebuję fizycznie backupu na drugiej karcie – dla mojego świętego spokoju.
I dlatego na pytanie, czy jest to dobry backup mojej lustrzanki na reportaż ślubny musze odpowiedzieć – nie. Nie zabrałabym go jako drugi aparat na ślub. Pmijając kwestię baterii i braku miejsca na drugą kartę, te aparat jest malutki – jest to niewątpliwie zaleta na wakacjach, ale niesie za soba konsekwencje. RP jest mały, przez co guziki na korpusie umieszczone są dosyć gęsto i podczas bardziej dynamicznych akcji, kiedy nie miałam czasu patrzeć na korpus – zdarzało mi się przycisnąć zły guzik albo zbyt długo szukać palcem tego odpowiedniego, bo gdzieś mi się zgubił. W lustrzance, której używam na ślubach i sesjach mam naprawdę sporo miejsca na palce wędrujące po korpusie i nie mam problemu z ich intuicyjnym wyszukiwaniem. Być może to kwestia wprawy – ale to tak indywidualna cecha, że chyba każdy musiałby sprawdzić to na sobie.
Tak więc na reportaże i większe sesje (dla mnie!) nie, ale na wycieczki, urlopy, fotografowanie spotkań z przyjaciółmi, wypady na miasto, czyli po prostu zdjęcia nie zawodowe – ma moje wielkie, ogromne TAK 🙂
Wielki Test Canona + zniżka dla Was na sprzęt!
Przy okazji chciałabym Wam dać znać, że Canon organizuje super akcję Wielki Test, dzięki której możecie za darmo, na kilka dni wypożyczyć ze sklepu bezlusterkowca Canona (R oraz RP), obiektywy oraz adapter i sami przetestować ten sprzęt! Akcja trwa do 14 kwietnia, więc jest na to naprawdę sporo czasu. A jeśli uda się Wam przy okazji zrobić jakieś super zdjęcie tym aparatem, możecie wziąć udział w konkursie i wygrać bon na 2000 zł w sklepie Canona – czyli gra jest warta świeczki 😉 Zostawiam Wam tutaj link do całej akcji, gdzie możecie się zapisywać i sprawdzać, czy sprzęt jest dostępny w Waszej okolicy!
Mam też dla Was kod zakupowy do sklepu Canona, wystarczy, że klikniecie w ten link! A potem możecie przenieść się prosto do sklepu – kod jest ważny aż do końca stycznia 2020.