W ostatnią niedzielę (29/10) w Katowicach odbyły się targi ślubne – ale nie takie zwykłe, na hali z tysiącem stoisk, o nie! To były targi alternatywne, w starej Fabryce Porcelany, które po prostu olśniewały swoim blaskiem (muszę dodać, że ilość lampek i lampeczek na metr kwadratowy była oszałamiająca!).
Pierwszy raz na pomysł zaproszenia mnie wpadła Kasia – współorganizatorka – kiedy odwiedziłam jej pracownię kreatywną w Krakowie, w kwietniu. Niestety nie miałam już wolnego terminu, ale pomysł zakiełkował w mojej głowie. Kiedy więc w lecie Kasia i Gabrysia ogłosiły oficjalną datę kolejnych targów, 4 już edycję – zgłosiłam się od razu.
Jako, że nigdy nie miałam swojego stoiska na takich targach – ba, nie byłam na targach nawet prywatnie, nie miałam żadnych oczekiwań. Pojechałam z wielką ciekawością i odrobiną niepewności – kto mnie zna, ten wie, że nie jestem duszą towarzystwa i rozmawianie z ludźmi przez kilka/naście godzin to nie jest mój ulubiony sposób spędzania czasu 😉 Przygotowania nie należały do najłatwiejszych – była końcówka sezonu, a więc ogrom pracy związanej z oddawaniem ślubów, robienie zaległych sesji, a w międzyczasie dostałam też zaproszenie na Sardynię od Agnieszki, która poprosiła mnie o sesję narzeczeńską (o tym będzie kolejny wpis!). Musiałam przygotować sobie w myślach stoisko i wziąć pod uwagę to, że będę musiała je przewieźć niewielkim samochodem z Warszawy do Katowic. Tak bardzo chciałam pokazać moim klientom jaka jestem i w jakich klimatach czuję się najlepiej, że po prostu.. spakowałam swoje biuro: długo wyszukany regał, ulubione zdjęcia w ramkach, świece i lampki a także mój fotel sprzed biurka! Chyba się bardzo podobało, bo dostałam mnóstwo komplementów na temat mojego kąta 🙂 Fajnie było stanąć twarzą w twarz z potencjalnymi klientami i tym razem przekonać ich do siebie nie tylko zdjęciami ale też uśmiechem i rozmową. Super było zobaczyć się z moimi przyszłymi parami (Marysia i Maciek – pozdrawiam 🙂 ), a nawet byłymi pannami młodymi (tu macham do Aliny, która komu mogła zachwalała moją pracę 😀
Co do samych targów – tak jak Wam już wspomniałam, jechałam bez oczekiwań i zupełnie wiedziałam czego się spodziewać. A to co zobaczyliśmy w sobotę i w niedzielę na miejscu sprawiło, że obydwoje z Łukaszem otwieraliśmy buzie ze zdumienia! Cała Fabryka wyglądała przepięknie! Każde jedno stoisko zachwycało – świeże kwiaty, światełka, pyszne jedzenie, cudowni ludzie – a to wszystko w przytulnym, ciepłym klimacie. Bardzo, bardzo żałowałam, że nie miałam czasu chwycić aparatu w dłonie i sama zrobić fotorelację, bo tematów do fotografowania była masa 🙂
Mam za to dla Was kilka linków do reportażów innych fotografów, którzy tam byli i wszystko uwiecznili:
dafis.pl
Leśne Historie
Paulina Pietraszkiewicz
White Fox Photo
Czy było warto? Tak, tak i tak! Czy wbiorę się jeszcze kiedyś na takie targi? Z miłą chęcią, choć będę teraz wybierać ostrożnie, bo oczekiwania poszły zdecydowanie w górę 🙂 Polecam Wam – i fotografom i parom, które planują ślub, szukajcie takich alternatywnych targów. To właśnie tam znajduje się perełki 🙂
PS. Chyba znalazłam sobie sukienkę ślubną! 😉