Pytanie jakie dostaję najczęściej na blogu, Instagramie czy w wiadomościach od Was brzmi: jak robisz takie jasne zdjęcia? Nie jesteście zaskoczeni, prawda? 🙂 Jasne, świetliste zdjęcia są czymś co wydaje się bardzo proste a w rzeczywistości potrafi sprawić niezły problem. Mam nadzieję, że tym wpisem ułatwię Wam trochę zadanie i podpowiem co robić, a czego nie!
Na temat jasnych zdjęć mogłabym opowiadać i opowiadać bez końca. Ten styl spodobał mi się od samego początku i już po pierwszych próbach fotografowania bardziej na serio wiedziałam, że to jest kierunek, w którym będę zmierzać. Zdjęcia z dużą ilością białego koloru na pierwszym planie i w tle, najlepiej pod światło, z cudownie rozmytym tłem, w pastelowych kolorach – to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Oczywiście, nie jest możliwym, żeby zawsze i wszędzie uzyskiwać takie efekty, ale jeśli jest ku temu sposobność – czemu nie? 😉
Dziś opiszę Wam parę moich zasad, które pomagają mi w osiąganiu jasnych, pełnych światła zdjęć.
Fotografuję w naturalnym świetle
Wiem, że pewnie wysłuchaliście już tysiąca tyrad o zaletach fotografowania w naturalnym świetle ale będę nudna i powiem jeszcze raz: jeśli chcecie uzyskać najpiękniejsze i najbardziej naturalne efekty na zdjęciu, fotografujcie w świetle dziennym. Światło naturalne jest niezastąpione, zwłaszcza na początku przygody z fotografią. Jest kluczem w robieniu zdjęć – zrozumienie światła otworzyło mi oczy na świadomą fotografię. To jak pada, z której strony, z jaką mocą, gdzie się kieruje – to wszystko ma olbrzymie znaczenie. Kiedy robię zdjęcia w domu, zawsze staram się znaleźć najpierw najlepsze źródło światła. Przeważnie są to drzwi balkonowe lub okno – ale to zależy od pory dnia i ilości światła, jakie przez nie wpada.
Nie fotografuję jednak w bardzo bliskiej odległości źródła światła, ponieważ jest ono tam bardziej skupione, przez co rzuca większe cienie. Staram się znaleźć takie miejsce, gdzie światło będzie ładnie rozproszone, bez cieni, miękkie. Jeśli potrzebuję, używam blendy do doświetlenia sceny z przeciwnej strony źródła światła. Tak więc, jeśli okno mam po prawej stronie, z lewej ustawiam blendę (lub cokolwiek, co odbija mi światło) i w ten sposób rozpraszam cienie, które się tworzą. Wyrównanie tego światłocienia to jeden z pierwszych kroków do jasnego, spójnego zdjęcia.
Rozjaśniam ale unikam przepalania fragmentów zdjęcia
To chyba jednen z najczęstszych i najłatwiejszych do popełnienia błędów. I mnie się często zdarza przepalić tło, ale teraz robię to tylko wtedy, gdy nie mam innego wyjścia 😉 Jak powstają takie przepalenia i co to w ogóle jest? Musicie wiedzieć, że aparat widzi inaczej niż ludzkie oko, które swoją drogą jest prawie doskonałe 😉 Aparat taki nie jest, dlatego to co nam wydaje się płynnym przejściem z cienia do jasnego obszaru, dla aparatu będzie sporym wyzwaniem. Jeśli będziemy naświetlać ciemniejszy obszar naszego kadru, to wszystko co jasne (np w tle) można bardzo łatwo przepalić. Czyli zrobić białą dziurę w zdjęciu, na której nie będzie żadnych szczegółów.
Zobaczcie to zdjęcie – bardzo chciałam rozświetlić chłopaka, który stał w zacienionej bramie, dlatego w tle jasne niebo straciło wszystkie szczegóły i jest już tylko białą plamką. To niestety efekt uboczny sytuacji, gdzie mamy dużą różnicę w światłocieniach.
Żeby uniknąć takich przepaleń musimy dbać o to, by światło było jak najbardziej równe i rozproszone. Niestety, w plenerze jest o to czasami trudno – za to w domu możemy temu spokojnie zaradzić 🙂
Trzymam się spójnej tonacji kolorystycznej
Jak myślicie, jaka tajemnica stoi za spójnym stylem? 🙂 Zawsze staram się utrzymać spójna kolorystykę – robię zdjęcia na jasnym tle, z dużą ilością pastelowych, jasnych kolorów i tylko czasami przetykam je mocniejszym akcentem, żeby nie było zbyt nudno. Nie ma chyba prostszego wytłumaczenia tego, jak zachowuję spójność w zdjęciach. Oczywiście, nie zawsze mam taką możliwość – ale uwierzcie, wszędzie gdzie jestem, szukam tych jasnych akcentów i przeważnie udaje mi się znaleźć 🙂
A jeśli robię zdjęcia w domu zawsze zwracam uwagę na otoczenie – usuwam niepotrzebne rzeczy z kadru, porządkuję przestrzeń w której chcę fotografować. To ma olbrzymie znaczenie dla późniejszych kadrów, ponieważ minimalizm i harmonia zawsze dobrze wyglądają na jasnych, czystych zdjęciach. Wiele osób nie zwraca na to uwagi, ale wg mnie ważne jest aby jeszcze zanim przyłożycie aparat do oka, spojrzeć na fotografowaną scenę i spróbować sobie wyobrazić jak to może wyglądać na zdjęciu. To oszczędzi Wam wielu nieudanych prób!
Otwieram przysłonę najszerzej jak mogę
Jestem uzależniona od małej głębi ostrości – uwielbiam wszystko, co rozmyte i wcale się tego nie wstydzę 🙂 Jeśli kupuję obiektyw z przysłoną f/1.4 to właśnie po to, aby jej używać – nie we wszystkich przypadkach oczywiście, ale na pewno w większości. Trzeba się czasem napracować, żeby ostrość wyszła tam gdzie powinna, a rozmycie nie przysłoniło głównego tematu zdjęcia. Jeśli robię portret, zawsze wybieram ostrość na oczach, bo to co będzie ostre – będzie tematem naszego zdjęcia.
Otworzenie przysłony do f/1.4, f/1.8 czy f/2.0 pozwala mi na wpuszczenie ogromnej ilości światła do mojego aparatu. To właśnie dzięki takim parametrom jestem w stanie zrobić jasne zdjęcia, nawet jeśli pogoda za oknem nie sprzyja i wcale nie jest bardzo jasno. Zdaję sobie sprawę, że wiele obiektywów nie posiada takich warunków, dlatego tym, którzy na serio chcą rozpocząć przygodę z jasnymi zdjęciami i rozmytym tłem, zawsze polecam tanie obiektywy 50mm f/1.8 (Canon, Nikon – ok. 500 zł).
Podnoszę ekspozycję (czasem bardzo wysoko!)
Ekspozycja to nic innego jak regulacja jasności – ciemności zdjęcia już w aparacie. Czy jest jakaś złota zasada na ustawienie ekspozycji? Na szczęście nie, bo inaczej nie byłoby miejsca na kreatywność, prawda? Czasami do wykonania jasnego zdjęcia wystarczy jeśli podziałka ekspozycji wskaże +0,5, czasami +1, a czasami +2 EV. Czemu tak się dzieje?
Aparat patrząc na świat, wyciąga średnią z tego co widzi i na tej podstawie wylicza poprawne (wg aparatu) naświetlenie. Im więcej ciemnych elementów na zdjęciu, tym bardziej trzeba będzie podnieść ekspozycję, by zdjęcie optycznie wyszło jasne. Podobnie jeśli w kadrze mamy jeden jasny element (np. okno gdy robimy zdjęcie w pokoju) podczas gdy reszta kadru tonie w cieniu. Żeby wydobyć światło z cienia trzeba będzie znacznie podnieść ekspozycję – w ten sposób rozjaśnia się cienie. Jeśli w kadrze znajdzie się dużo jasnych elementów aparat także stwierdzi, że światła jest już wystarczająco i nie doświetli dobrze zdjęcia. Dlatego za każdym razem tak naprawdę trzeba uważnie obserwować podziałkę ekspozycji i umiejętnie podnosić ją w górę.
Rozjaśniam swoje otoczenie
Wiecie, że nawet to co na siebie zakładacie ma znaczenie podczas robienia zdjęć? Jeśli ubiorę czerwoną koszulkę i zacznę fotografować jakieś detale – na zdjęciach wyjdzie mi czerwona poświata lub odblaski! Dlatego uwielbiam białe koszule 😀 A tak na serio, to całkiem przydatna rada – bo jeśli fotografujemy w małej przestrzeni, każdy dodatkowy kolor ma znaczenie. Biały odbija światło, dlatego jeśli zależy mi na naprawdę ładnych i jasnych zdjęciach, dbam o takie szczegóły. Jasne ściany, podłogi, meble, lustra – to wszystko pomaga w „doświetlaniu” kadrów.
Chcesz nauczyć się robić takie zdjęcia? Mam dla Ciebie idealny pomysł na kreatywny początek wakacji! Trwa sprzedaż mojego kursu online – Jasna Strona Fotografii, na który już dziś baaaaardzo Cię zapraszam!
W tym poście pokazałam kilka stron z mojego kursu – możecie więc podejrzeć, jak wygląda on od środka. To oczywiście tylko malutki procent całej treści, ale mam nadzieję, że wzbudzi Waszą ciekawość 🙂