Jak wygląda dzień ślubu z perspektywy fotografa? Co robi, jak się do niego przygotowuje i czy trzyma nerwy na wodze? Często jestem o to pytana, postanowiłam więc pokazać Wam dzisiaj godzina po godzinie jak wyglądał mój ostatni dzień pracy podczas ślubu!
W zasadzie trudno mi pokazać taki typowy dzień ślubu, ponieważ.. każdy tak naprawdę wygląda trochę inaczej. Zaczynam o różnych porach i pracuję z różną intensywnością. Czasem śluby są bardziej wymagające i mają tak napięty program, że nie mam nawet czasu spoglądać na zegarek. A czasem – jak w ostatni piątek, są cudownie spokojne i prawdziwie w rytmie slow.
Weekend spędziłam w Gdańsku, gdzie właśnie w piątek fotografowałam polsko-walijski ślub Ani i Glyna. W czwartek udało nam się spotkać na sesji przedślubnej, poznać i porozmawiać o tym jak będzie wyglądał kolejny dzień. To było bardzo dobre doświadczenie, bo zawsze staram się choć raz spotkać z parą młodą przed ślubem, a nie zawsze jest to możliwe – zwłaszcza kiedy para mieszka poza Polską. Wiedziałam więc od początku, że ślub i obiad będą raczej spokojne, dlatego zdecydowałam się, że podejmę fotograficzne wyzwanie moich blogowych koleżanek – Kasi i Kasi (blog Antilight i blog Worqshop) 😉 Jeśli chcecie poczytać więcej o tym wyzwaniu, zajrzyjcie na blogi dziewczyn!
→WYZWANIE GODZINA PO GODZINIE 2016
Godzina 8.00
Udało mi się wstać 😉 Poranne pobudki nie należą do najprzyjemniejszych chwil w ciągu dnia – jestem leniem, przyznaję i uwielbiam dłużej pospać. Godzina 8.00 to zazwyczaj pora kiedy otwieram oczy i zaczynam dzień.
Godzina 9.00
Zabrałam się za przygotowywanie ubrania na ślub – wbrew pozorom to naprawdę ważne, jak wyglądam w pracy. Nie wyobrażam sobie pójścia na taką uroczystość ubrana w podkoszulek i dżinsy. Z drugiej strony lubię nutkę nonszalancji i zawsze staram się gdzieś w tym profesjonalnie wyglądającym garniturze dodać mały akcent, który przełamie nudę białej koszuli 😉 Ostatnio moja ulubiona rzecz w szafie to właśnie ta – z czarną aksamitką pod kołnierzykiem.
Godzina 10.00
Udało mi się sprawnie ogarnąć – przed wyjściem zawsze (po raz setny) sprawdzam sprzęt foto: czy wszystko jest w porządku, czy baterie są naładowane a karty sformatowane i gotowe. Szybkie selfie w lustrze i wychodzę 🙂
Godzina 11.00
Dostałam od Ani info, że jej makijaż przesunął się o godzinę, zyskałam więc trochę wolnego czasu 🙂 Byłam w centrum Gdańska więc nie było trudno znaleźć miejsce na szybkie śniadanie. Mam z tym zazwyczaj problem przed ślubami, ponieważ nie lubię jeść kiedy jestem nawet odrobinę zestresowana. A uwierzcie mi – jestem przed każdym ślubem. Pisałam już trochę o tym, we wpisie po zakończeniu sezonu w 2016 roku. Tym razem jednak udało mi się namówić siebie na małe śniadanie – i bardzo dobrze, bo pewnie nie wytrzymałabym do obiadu 😉
Godzina 12.00
Zameldowałam się u Ani i od razu zaczęłam swoją pracę. Reportaż zazwyczaj zaczynam od fotografowania przygotowań – a więc Panny Młodej podczas makijażu, Pana Młodego podczas dobierania dodatków, a także fotografowania detali ślubnych takich jak obrączki, kwiaty, sukienka, buty. Wiem, że czasem ludzie dziwią się po co to robię – ale uwierzcie mi, fajnie jest oglądać potem te drobiazgi na zdjęciach. To z małych rzeczy powstaje przecież piękna całość.
Godzina 13.00
Czyli ślub!
Godzina 14.00
Po ślubie przyjechaliśmy na miejsce przyjęcia, z takim pięknym widokiem na Motławę. Baaaaardzo lubię Gdańsk i za każdym razem kiedy tam jestem odkrywam go coraz lepiej.
Godzina 15.00
O 15.00 rozpoczął się pyszny obiad a ja z radością spróbowałam w całości wersji wegańskiej. Choć na co dzień nie jestem wegetarianką i lubię od czasu do czasu zjeść kawałek mięsa, to uwielbiam próbować nowych smaków, a w kuchni wegańskiej szczególnie zachwyca mnie to, że z roślin naprawdę można wyczarować cuda na talerzu!
Godzina 16.00
Ciągle jemy 😉 Jeśli bywacie na weselach / przyjęciach weselnych, wiecie, że jedzenie odgrywa znaczącą rolę – szczególnie w Polsce. Obiad to też dla mnie taki chwilowy moment na odpoczynek i rozejrzenie się dookoła. Nie lubię fotografować ludzi przy stołach podczas posiłku – i wiem, że oni też tego nie lubią, dlatego daję mojemu aparatowi chwilę odetchnąć.
Godzina 17.00
Po obiedzie przyszedł czas na tort ślubny! Uwielbiam fotografować takie cuda i jeśli się da, proszę o chwilę dla reportera 😉 W końcu to zazwyczaj moment i już go nie ma na stole!
Godzina 18.00
Ok. 18.00 skończyliśmy świętowanie w większym gronie i razem z Anią i Glynem wybrałam się na krótki spacer po Starym Mieście. Bardzo lubię robić takie krótkie sesje Parze Młodej w dni ich ślubu – emocje jakie mają wtedy wypisane na twarzy są naprawdę nie do powtórzenia w inny dzień. Zawsze staram się namówić ich na choćby półgodzinny, spokojny spacer lub chwilę oddechu od około weselnej gonitwy, jaką często jest ten dzień. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś tego żałował 😉
Godzina 19.00
Pożegnałam się z moją parą i ruszyłam samotny, powolny spacer – światło było niesamowite tego wieczoru! No i w końcu zrobiło się w miarę ciepło 🙂 Miałam ochotę na jakiś dłuży pobyt w centrum lub choćby kolację, ale wierzcie lub nie – padłam ze zmęczenia. Mimo wszystko to był intensywny dzień, wypełniony po brzegi 100%-owym skupieniem. Zrobiłam więc małe zakupy w Żabce i pomaszerowałam do domu.
Godzina 20.00
Otworzyłam sobie wino i zaczęłam zgrywać zdjęcia z karty na dysk. Zawsze należy robić backup, pamiętajcie 😉
Godzina 21.00
Nie do wiary – ale nie dopiłam tego wina 😉 Przerzuciłam zdjęcia, odpisałam na wszystkie zaległe maile i szybko ogarnęłam się do spania!
Godzina 22.00
Ja już w łóżku, z ulubionym ostatnio Remigiuszem Mrozem 🙂 Bardzo lubię kryminały, ale do tej pory te polskie bardzo mnie rozczarowywały. Nawet jeśli treść była fajna, wartka i wciągająca, zazwyczaj zakończenie było bardzo słabe. W tym przypadku – jestem zachwycona i bardzo Wam polecam serię z Joanną Chyłką, naszym polskim Harvey Specterem!
To była naprawdę fajny dzień! Bardzo się cieszę, że po raz kolejny zaserwowałam sobie to wyzwanie – bo tak jak w zeszłym roku, tak i w tym dało mi dużo frajdy.
Jeśli macie ochotę na lekcje fotografii ze mną – to ruszyły już zapisy chętnych na drugą edycję mojego kursu! Pierwsza okazała się strzałem w 10 i po wielu wiadomościach jakie otrzymałam, zdecydowałam się ruszyć z drugą edycją jeszcze przed wakacjami 🙂 Jeśli więc chcecie podszkolić się z fotografii przed letnimi wyjazdami – zapraszam na stronę kursu! Na pewno wkrótce powiem Wam więcej szczegółów – m.in datę rozpoczęcia i cenę.